wtorek, 15 listopada 2016

Wstępniak

Nazywam się Bruno Banino jestem aktywnym i wciąż jeszcze perspektywicznym kawalerem, synem pszczelarza i murarki. Biologiczni spłodzili mnie w bezgwiezdną noc na święcie kaszubskiej truskawki prokreując przy hitach Krzysztofa Januarego Krawczyka.

Życie boleśnie doświadczało mnie już od dziecka, dlatego nauczyłem się cieszyć się każdą chwilą i  nie wybrzydzać. W wieku trzech lat zostałem porwany i wychowywany przez członków cyrku TRAPEZ. Matkowała mi kobieta z wąsem, a tatusiował temperamenty meksykanin. Po ukończeniu podstawówki (w sumie to chyba kilkunastu podstawówek- bo  z racji zawodu opiekunów często zmienialiśmy miejsca zamieszkania) uciekłem do Miasta Grzechu- Ciechocinka. Tam poznałem miłość mojego życia Sabinkę lat 69, stypendystkę ZUSu, która nauczyła mnie wielu sztuczek i przekazała konkretną wiedzę potrzebną w mojej dalszej egzystencji.



Jak dokładnie wyglądała moja przeszłość, teraźniejszość? 

Nie martwcie się! Jeśli będziecie zainteresowani, to bez wahania niczym afgański wojownik uzbrojony w pas szahida na placu pełnym niewiernych będę sukcesywnie odkrywał kolejne slajdy mojego trudnego jak Sudoku żywota. Jeżeli zdecydujecie się wstąpić do elitarnego i nieformalnego związku czytelników Jägermajstra -to przygotujcie się na ostrą jazdę, na wpisy bez tabu i laurek o wszystkich i wszystkim.

Jako przewodniczący tego na razie jednoosobowego koła nigdy nie będę pisał wbrew sobie. Nie będę Was okłamywał tak jak robią to inni wokół. Idę pod prąd, więc nie prześlę Wam gadżetów startowych, aby zachęcić do lektury mojego bloga. Nie dostaniecie zatem podgrzewacza do parówek, odstraszacza dla psów czy masujących w sekretnym miejscu rajstop dla kobiet- (drogie Panie znam Wasze potrzeby i wiem, że czasem taka bielizna by się przydała, kiedy np. zdenerwuje Was szef lub rozsiądziecie się błogo przy popołudniowej kawce i ciasteczku odliczając gorączkowo minuty do zakończenia szychty w Korpo).
W zamian za towarzystwo mam Wam do zaoferowania coś znacznie cenniejszego, coś niemierzalnego i niematerialnego, mianowicie trochę niekiedy czarnego humoru, który optymistycznie nastroi Was do życia i walki ze smutną jak poranek w Gliwicach codziennością.

*** *** ***

Na wstępie rozwieje wszelkie wątpliwości- tak mam czarne podniebienie, przesadzam z tabaką i lubię samogon. Dobry alkohol i bliski kontakt z młodymi, piersiastymi córami ziemi Lęborskiej to coś co mnie definiuje. Przekorny los chciał, aby kompletnie bez przygotowania, w jednej chwili został wyrwany ze swojego poukładanego życia i stał się władcą Kaszubów Błotnych.
Nowe obowiązki spadły na mnie tak niespodziewanie jak samobójca skaczący z gdańskiego falowca. Nie było przebacz, musiałem podnieść tę rękawicę.
 
W życiu tak jak powszechnie wiadomo trzeba na wszystko ciężko zapracować. Moje świadectwo jest tego niezbitym dowodem, od przeobrażenia się z Kaszubskiego Jägermajstra, który łowi szalone momenty, chętne kobiety i otacza się tabaką, aż do piastowania prestiżowej funkcji Króla Kaszub.
Ta osobliwa kariera może Was zaintrygować bardziej niż sezon House of Cards czy odcinek Królowej Jednej Nocy.

Wracając jednak do tematu. 
Na co dzień oprócz pisania zajmuje się koordynacją procesu zbierania najwyższej klasy tytoniu do wyrobu perfekcyjnej tabaki, z której jesteśmy znani na całym Świecie. Czasem kiedy moi pracownicy są w rozjazdach osobiście sprzedaje swoje wyroby na giełdzie w Chwaszczynie, więc wypatrujcie tam mojego kramiku Po pracy konsekwentnie ukrywam się przed złymi ludźmi z Korpolandu, w którym przepracowałem parę pięknych lat swojego życia. 

Ukończyłem (z czego jestem szczególnie dumny) kierunek Kaszuboznastwo na Akademii Paznokcia. Jestem przynajmniej na papierze człowiekiem wykształconym, choć jak zauważycie z ortografią i składnią  czasem nie jest najlepiej. Wybaczcie mi to i zlekceważcie tak jak akceptujecie spadające na na Wasze głowy białe, mięsiste prezenty, które zsyłają będące w zmowie z właścicielami pralń chemicznych wybitnie utuczone pomorskie gołębie. 

Zazwyczaj egzystuje w swej małej chatce gdzieś w Puszczy Kaszubskiej pomiędzy Kartuzami, a Kościerzyną. Chętnie i bez wyjątku obalę z kimś buteleczkę księżycówki. Zapraszam więc do wspólnej konsumpcji!

No to co? Napadamy! 
 
Internet nam wszystko wybaczy, nawet jeśli nasza kuzynka na Słupskiej się łajdaczy! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz